środa, 25 stycznia 2017

Rozdział XX: Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz

- Ana - odezwał się Syriusz zachrypniętym głosem, nieużywanym od lat. - Jesteś taka podobna do matki.

Wciąż była w zbyt wielkim szoku, żeby coś powiedzieć. Po prostu stała bez ruchu i gapiła się na ojca. Powinna go zapytać co się stało dwanaście lat temu, kto zabił jej matkę...

- Witaj, Harry. - Mężczyzna zwrócił się do Pottera.
- Jeśli chcesz go zabić, musisz zabić i nas! - krzyknęła Hermiona, osłaniając chłopaka ciałem.
- Nie, tej nocy zginie tylko jedna osoba - powiedział Black.
- I to będziesz ty! - zawołał Potter, rzucając się na niego.
- Harry, przestań! - krzyknęła Ana, odzyskując zdolność mowy, ale chłopak jej nie słuchał.

Potter zaczął bić Blacka na oślep. Mężczyzna nawet się nie bronił, przyparty do ściany. Chłopak uderzał go jak w amoku.

- Harry, przestań! - krzyknęła Ana, próbując odciągnąć go od jej ojca, któremu zdążył już podbić oko.
- On... zdradził...  moich... rodziców... - wysyczał Potter, cały czas go okładając.

Nagle Krzywołap wskoczył na pierś Syriusza, jakby chciał osłonić go przed ciosami. Czyli miała rację. Ten kot pomagał jej ojcu.

- Masz rację, Harry... Tak jakbym ich zdradził - wychrypiał Syriusz.
- Jak można kogoś tak jakby zdradzić? - zapytała Ana.
- Wytłumaczę wam to, jeśli pozwolicie - powiedział.

Harry zatrzymał się w połowie kolejnego ciosu, jakby naszły go wątpliwości.

- Jeśli on naprawdę przyczynił się do śmierci twoich rodziców, nie będziesz lepszy od niego, jeśli go zabijesz, Potter - powiedziała Ana. - Wtedy to ja bym cię zabiła, chyba że Jess by mnie ubiegła - pomyślała.

Chłopak przystawił Syriuszowi różdżkę do policzka, ale widać było, że się wahał. Chciała zareagować, ale ktoś ją ubiegł.

- Experiallmus!

Różdżki Harry'ego, Rona, Hermiony, Amy i El posłusznie poleciały do ręki profesora Lupina. Jedynie jej różdżka ani drgnęła.

- Remus - wychrypiał Black.
- Syriusz - powiedział Lupin, a następnie uściskał go jak starego przyjaciela.
- On tu jest, Remusie, on tu jest. - W jego oczach widać było obłęd.
- Wiem, ale najpierw musimy im to wytłumaczyć. Zwłaszcza Harry'emu - powiedział. - Zasługują na wyjaśnienia.
- Wiedziałam! To pan wpuścił Blacka do zamku! Ufałam panu, a tymczasem przez ten cały czas był pan jego przyjacielem! - krzyknęła Hermiona.
- To nie tak jak myślisz, Hermiono. Nie pomogłem Syriuszowi dostać się do zamku i nie byłem jego przyjacielem przez dwanaście lat, ale teraz znowu jestem - powiedział spokojnie Lupin.
- Nie słuchajcie go! To wilkołak! - Wycelowała w niego oskarżycielski palec.
- Jak się dowiedziałaś? - zapytał.
- Gdy profesor Snape zadał nam wypracowanie o wilkołakach - odpowiedziała.
- I pewnie zauważyłaś, że choruję zawsze w pełnię księżyca? Bystra z ciebie dziewczyna, Hermiono - powiedział.
- Nie powiedziałam innym nauczycielom, bo myślałam że jest pan dobry - powiedziała.
- Ależ inni nauczyciele doskonale o tym wiedzą. Widzicie, Wrzeszcząca Chata wcale nie jest nawiedzona. Dumbledore zbudował ją dla mnie, żebym mógł się uczyć w Hogwarcie. W każdą pełnię przeczekiwałem tu przemianę. Wrzaski, które słyszeli mieszkańcy wioski, były moje. Przemiana w wilkołaka jest bardzo bolesna, a wtedy nie znano na to lekarstwa. Teraz istnieje wywar tojadowy, profesor Snape przez cały rok przyrządzał mi go na polecenie profesora Dumbledore'a - wyjaśnił.

Ana była w szoku. Lupin wilkołakiem? Tego nie spodziewała się nawet w najgorszych koszmarach. Jednak bardziej zastanawiało go to, dlaczego jej jedynej zostawił różdżkę. Przecież Ollivander nie mówił, że różdżka z Mocą Trzech jest odporna na działanie Zaklęcia Rozbrajającego.

- Dlaczego mi jedynej nie odebrał pan różdżki, profesorze Lupin? - zapytała.
- Próbowałem, ale jakby coś nie pozwalało, żeby opuściła twoją dłoń i wskoczyła do mojej - odpowiedział.
- No tak! - Klepnęła się w czoło. - Ollivander mówił, że tylko prawowity właściciel może dobyć różdżkę z Mocą Trzech. Nie mógł jej pan mi odebrać, nie dlatego że Zaklęcie Rozbrajające na nią nie działa, ale dlatego że nie jest pan jej prawowitym właścicielem.
- Moc Trzech? Co to takiego? - zapytał Harry.
- Nie wiem, Ollivander za wiele nie powiedział. Mówił, że zawiera wszystkie trzy rdzenie, które razem tworzą ową Moc Trzech. Włókno ze smoczego serca symbolizuje moc, włos z ogona jednorożca wierność, a pióro feniksa to życie. Jest stworzona z cedru, który nazywany jest drzewem życia. Miała być zwykłą cedrową różdżką z włóknem smoczego serca, ale do niegotowej jeszcze różdżki dostały się pióro feniksa i włos z ogona jednorożca. Trzy rdzenie złączyły się ze sobą, nadając różdżce niezwykłą moc - wyjaśniła. - Ollivander mówił, że on prawie ją kupił, ale wybrała go hebanowa różdżka. - Wskazała głową na ojca. - Powiedział też, że różdżka powstała 1960.
- Więc jednak ta różdżka istnieje - wychrypiał Syriusz. - Gdy uczyłem się w Hogwarcie, opowiadano legendy o różdżce z trzema rdzeniami.

Ana popatrzyła na różdżkę, na ojca i znowu na różdżkę. Skoro omal nie kupił tej różdżki i jest jej najbliższym krewnym, może będzie mógł ją dobyć? A nawet jeśli nie, to samo to czy będzie czuł, jak coś mu na to nie pozwala, czy nie, będzie świadczyło o tym, czy jest zdrajcą, czy nie. W końcu ta różdżka zawierała symbol wierności. Powoli podeszła do niego i wyciągnęła różdżkę końcówką w jego stronę.

- Co ty robisz, Ana? - zapytał Ron.
- Weź ją - powiedziała, patrząc ojcu w oczy tak podobne do niej.
- Dlaczego oddajesz mi swoją różdżkę? - zapytał Syriusz.
- Nie oddaję, chcę coś sprawdzić. Jeśli będziesz mógł ją dobyć lub przynajmniej nie poczujesz jak coś ci na to nie pozwala, to znaczy że nie jesteś zdrajcą. Jak mówiłam, ta różdżka zawiera włos z ogona jednorożca, symbol wierności.

Syriusz powoli wyciągnął szponiastą dłoń i zacisnął ją na jej różdżce. Ana puściła ją, wstrzymując oddech. Różdżka nie wyleciała z jego ręki ani nic. Mógł ją dobyć.

- I jak? - zapytała. - Nie czujesz niczego dziwnego?
- Nie... czuję się tak, jakby łączyła mnie jakaś więź z tą różdżką. Nie jest to to samo co z moją starą, hebanową, ale to pewnie dlatego że to nie mnie wybrała - powiedział, obracając różdżkę w palcach. - Różdżki pękały pod twoim dotykiem, prawda?
- Tak, jedna rozleciała się na kawałeczki. - Pokiwała głową.
- Ja zostawiałem tylko drobne ryski, nie niszczyłem, ale ich estetyka ucierpiała - wychrypiał.

Chciał oddać Anie różdżkę, ale ta sama wyskoczyła z jego ręki i wskoczyła do jej.

- Chyba nie lubi zbyt długo przebywać w ręce czarodzieja, który nie jest jej prawowitym właścicielem - powiedział Lupin. - Dobrze, skoro różdżka Any pokazała nam, że Syriusz nie jest zdrajcą, to pozwólcie, że teraz oddam wam wasze różdżki i moją, a wy nas wysłuchacie.

Potter skinął głową. Lupin oddał piątce Gryfonom różdżki, Harry'emu oddał także swoją.

- No dobra, myślę że powinieneś zacząć od tego, kto zabił mamę - powiedziała Ana. - Chcę w końcu się tego dowiedzieć.
- To była Bellatriks Lestrange - wychrypiał. - Walczyliśmy z poplecznikami Voldemorta, zgubiłem Ally w ferworze walki. Szukałem ją, usłyszałem jej krzyk i śmiech Ballatriks, i od razu pobiegłem w tamtą stronę. Oszołomiłem Lucjusza Malfoya. Twoja mama klęczała na środku tamtej piwnicy, dygotała. Nie miała jak się bronić, bo jej różdżka była kilka metrów dalej. Zacząłem walczyć z Bellatriks, ale ona jako jedyna zawsze sprawiała mi trudności. Była najpotężniejszą pośród popleczników Czarnego Pana. Nagle strzeliła zaklęciem w Ally i deportowała się, zanim zdążyłem zareagować.
- Jakie to było zaklęcie? - zapytała.
- Sectusempra, zadaje rany jakby przeciwnik został pocięty niewidzialnymi nożami. Ally miała rany na piersi, nic nie byłem w stanie zrobić. Jeśli jest przeciwzaklęcie, to go nie znam. Pamiętam to jak dziś. Kazała mi obiecać, że będę cię chronił, Ana, zanim umarła w moich ramionach. Potem pojawił się Lupin, niechętnie puściłem jej ciało i wyszedłem - odpowiedział.
- Co?! - Poczuła ogarniającą ją złość. - Chcesz mi powiedzieć, że tak po prostu sobie wyszedłeś? Twoja żona umarła, jej morderczyni uciekła, a ty sobie zwyczajnie poszedłeś?
- Nie tak po prostu. Nie myślałem wtedy racjonalnie, dlatego nikomu nie powiedziałem co tam się stało, a potem i tak to już nie miało znaczenia... - powiedział.
- Chwileczkę - powiedziała Hermiona. - Skąd pan wiedział, że tu jesteśmy, profesorze Lupin, skoro nie pomagał pan Blackowi?
- Zobaczyłem Syriusza na Mapie Huncwotów jak wciąga Rona i Petera Pettigrew do tunelu pod bijącą wierzbą, a ty, Harry, Ana, El i Amy zniknęliście zaraz za nimi - powiedział nauczyciel.
- Przecież Peter Pettigrew nie żyje - zauważył Harry. - On go zabił. - Wskazał na Syriusza.
- Chciałem go zabić - syknął Black.

Anę nagle olśniło. Jak mogła na to nie wpaść, gdy Hermiona zdradziła im sekret Lupina?

- To pan jest Lunatykiem - powiedziała.
- Zgadza się, ja jestem Lunatyk, Syriusz to Łapa, jak pewnie już wiesz, James był Rogaczem, a Peter Glizdogonem - odparł Lupin. - To my stworzyliśmy Mapę Huncwotów.
- Dość tego gadania! Zabijmy go! - Zniecierpliwił się Syriusz.
- Za chwilę, Syriuszu, musimy im wyjaśnić - powiedział, dając mu swoją różdżkę.
- Tylko się pośpiesz - warknął.

Lupin zwrócił się do szóstki Gryfonów.

- Byłem małym chłopcem, gdy zostałem ugryziony. Nie było wtedy na to lekarstwa, wywar tojadowy to dość nowy wynalazek i bardzo drogi. Myślałem, że nie będę mógł się uczyć w Hogwarcie, ale Dumbledore przyjął mnie mimo mojego małego futerkowego problemu, jak określali to moi przyjaciele. Inni myśleli, że mam po prostu bardzo niesfornego królika. Dyrektor zbudował dla mnie Wrzeszczącą Chatę, żebym mógł tu przeczekiwać przemiany i posadził Bijącą Wierzbę, żeby strzegła wejścia do tunelu - powiedział. - W szkole spędziłem najlepsze lata mojego życia i poznałem trzech najwspanialszych przyjaciół - Jamesa Pottera, Syriusza Blacka i Petera Pettigrew. Oczywiście na początku nie powiedziałem im o mojej przypadłości, ale sami to odkryli. Ku mojemu zaskoczeniu, nie tylko się ode mnie nie odwrócili, ale i zostali animagami, żeby towarzyszyć mi podczas przemian, bo widzicie, wilkołak nie atakuje zwierząt, więc w tej formie byli bezpieczni.

Nagle usłyszeli jakiś trzask dobiegający zza drzwi.

- Ten dom chyba jednak jest nawiedzony - powiedziała Amy.
- To niemożliwe. - Lupin pokręcił głową. - Sprawdzę to.

Wyjrzał za drzwi, ale na schodach ani nigdzie nikogo nie było. - Pusto - powiedział, zamykając drzwi.
- A w jakie zwierzę zmie... - zaczął Harry, ale nie dokończył, bo do izby wpadł Snape, zrzucając jego pelerynę-niewidkę.
- Dzięki za prezent, Potter. Niezwykle przydatny - powiedział Snape mściwym tonem.

Ana miała ochotę udusić Harry'ego. Jak ten kretyn mógł zostawić pelerynę przed wejściem do tunelu?

- Severusie, to nie tak jak myślisz... Syriusz jest niewinny. Pozwól nam to wytłumaczyć - powiedział Lupin.
- Wiedziałem, że pomagasz Blackowi, a teraz mam na to dowód. Przyszedłem do twojego gabinetu, bo zapomniałeś ostatniej dawki eliksiru tojadowego i zobaczyłem ciebie na Mapie, zmierzającego ku Bijącej Wierzbie - powiedział Snape. - Incarceurous! - Wycelował różdżkę w nauczyciela obrony i ten przewrócił się skrępowany linami. - Experiallmus! - Rozbroił Blacka, zanim ten zdążył zareagować.
- Wracaj do zamku pobawić się swoimi eliksirkami, Smarkerusie - powiedział Syriusz.
- Marzyłem że będę tym, który odda cię dementorom, Black. Już nie mogą się doczekać aż cię ucałują... - powiedział Snape, zbliżając się do niego. Black przełknął ślinę, ale nie pokazał po sobie strachu. - Tyle lat czekałem na zemstę...
- Severusie, posłuchaj - powiedział Lupin, próbując uwolnić się z więzów. - Popełniasz wielki błąd. Nie możesz karać niewinnego człowieka za jego dziecięcy wybryk.
- Jaki wybryk? - zapytała Ana.
- Byliśmy z Severusem na jednym roku. On bardzo interesował się gdzie znikam co pełnię. Syriusz postanowił sobie okrutnie z niego zażartować - odpowiedział nauczyciel.
- Należało mu się za wścibianie nosa w nieswoje sprawy! - zawołał Syriusz.
- Co zrobił? - zapytał Harry.
- Powiedział Snape'owi jak może przejść pod Bijącą Wierzbą i mnie śledzić - odparł Lupin. - Snape oczywiście to zrobił. Gdy James dowiedział się o żarcie Syriusza, pobiegł Severusowi na ratunek. W postaci jelenia wyciągnął go, ale niestety on zdążył zobaczyć mnie na końcu tunelu, przemienionego w wilkołaka. Dumbledore kazał mu potem przysiąc, że nikomu nie wyjawi mojego sekretu.
- Zejdźcie mi z drogi, Potter, Black - syknął Snape.

Ale Ana i Harry nie ruszyli się na krok.

- JEST PAN ŻAŁOSNY! - krzyknął Potter. - NIE CHCE PAN ICH NAWET WYSŁUCHAĆ, BO ZROBILI PANA W BALONA W SZKOLE! 
- NIECH PAN MI POWIE JAKIM IDIOTĄ TRZEBA BYĆ, ŻEBY POSŁUSZNIE IŚĆ TAM GDZIE WSKAŻE SZKOLNY WRÓG?! - ryknęła Ana.
- Jak śmiecie...? - syknął mistrz eliksirów.
- EXPERIALLMUS! - krzyknęli jednocześnie. Ku ich zaskoczeniu to samo zrobili Ron, Hermiona, Amy i El.

Snape'a odrzuciło z impetem i runął nieprzytomny na ścianę. Syriusz natychmiast zabrał mu jego różdżkę i różdżkę Lupina. Związał go za pomocą jego własnej różdżki, a następnie uwolnił przyjaciela z więzów i oddał mu jego różdżkę.

- Zaatakowaliśmy nauczyciela... Zaatakowaliśmy nauczyciela... - powtarzała Hermiona.
- Daj spokój, Hermiono, przecież nic mu nie jest - powiedział Ron.
- No dobra, więc mówcie - powiedział Harry, patrząc na Blacka i Lupina.

Ana spojrzała na nich wyczekująco.

- Gdy stało się jasne, że Voldemort czyha na życie Potterów, Lily i James postanowili się ukryć pod Zaklęciem Fideliusa. Ja miałem być Strażnikiem Tajemnicy - powiedział Syriusz.
- Zaklęcie Fideliusa zamyka sekret w duszy Strażnika. Voldemort nie zobaczyłby ich, nawet jeśli przycisnąłby nos do szyby w oknie ich domu - wyjaśnił Lupin, zanim którekolwiek z trzynastolatków zdążyło zapytać.
- W dniu rzucenia Fideliusa uznałem, że będą bezpieczniejsi, jeśli to Peter Pettigrew będzie ich Strażnikiem. Byłem przekonany, że Voldemrot będzie szukał mnie. Zamieniliśmy się miejscami i to Peter został Strażnikiem Tajemnicy Potterów - kontynuował Black.
- Zakładając że to prawda, to dlaczego Lupin o tym nie wiedział? - zapytał Harry.
- Czy to nie oczywiste? Mieli mnie za zdrajcę - odpowiedział nauczyciel. - Było jasne, że wśród przyjaciół jest zdrajca i podejrzenie padło na mnie. Dlatego James i Syriusz nie powiedzieli mi o zamianie.
- To prawda, byłem przekonany że to Remus jest zdrajcą - wychrypiał Syriusz. - Wybacz mi, Remusie, że cię podejrzewałam.
- Ja podejrzewałem ciebie i przez dwanaście lat miałem cię za mordercę i zdrajcę, więc jesteśmy kwita, Syriuszu - powiedział Lupin, klepiąc go po ramieniu.
- Co było dalej? Przecież Voldemort dowiedział się o kryjówce Potterów - powiedziała Ana.
- Byłem przekonany, że zapewniłem Jamesowi i Lily podwójne bezpieczeństwo, niczego nie podejrzewałem. Peter też się ukrył, a ja go odwiedzałem, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Gdybym wcześniej był bardziej czujny... Po śmierci twojej mamy postanowiłem znowu go odwiedzić, ale nie zastałem go w mieszkaniu, nie było żadnych śladów walki. Od razu zrozumiałem co zrobił, co ja zrobiłem. On zdradził Potterów Voldemortowi - powiedział, łamiącym się głosem.
- Co to za bujdy? To ty zdradziłeś moich rodziców i zabiłeś Pettigrew! - krzyknął Harry.
- Tak jakbym ich zdradził, to ja zamieniłem się miejscami z tym zdrajcą. Nie zaprzeczam, że jestem winny ich śmierci. I nie zaprzeczam też, że chciałem zabić Pettigrew, ale ten mały szczur mi się wymknął - powiedział.
- W jaki sposób? - zapytała Ana. - Poszedłeś go zabić zaraz po wyjściu z jego pustej kryjówki?
- Nie, najpierw poszedłem do Potterów. Miałem jeszcze nadzieję, że nie jest za późno, ale było. Zastałem ich rozwalony dom i Hagrida, wynoszącego małego Harry'ego. Chciałem go zabrać ze sobą, ale Dumbledore miał już inne plany, więc dałem Hagridowi swój motocykl. Mi i tak nie był już potrzebny. Zapragnąłem zemsty na Pettigrew, ale najpierw udałem się do Tonksów poprosić ich, żeby zaopiekowali się Aną, gdyby coś mi się stało. Nie powiedziałem im, co mam zamiar zrobić.
- Obiecałeś wrócić. Kilka razy śniło mi się jak obiecujesz wrócić, choć w pierwszych snach nie słyszałam co mówisz. - Dziewczyna wbiła w niego pretensjonalne spojrzenie.
- Obiecałem, i wróciłem - odparł. - Nie planowałem zniknąć na tak długo... Osaczyłem Petera na ulicy, a on... ten mały szczur wzbudził we mnie litość, zawahałem się. Wykorzystał to i najpierw zabił dwunastu mugoli, a potem odciął sobie palec, zmienił się w szczura i zniknął. Dla naocznych świadków wyglądało to tak, jakbym ja zabił tych ludzi i rozwalił Pettigrew.
- Przecież animagowie muszą zarejestrować się w ministerstwie. Profesor McGonagall mówiła, a nie widziałem na liście nazwiska Pettigrew - powiedziała Haermiona.
- Oj Hermiono, naprawdę myślisz, że wszyscy animagowie przestrzegają tego przepisu? James, Syriusz i Peter zostali nielegalnymi animagami w wieku piętnastu lat. Wiedziałem o tym tylko ja, a później też Lily i Ally. - Lupin uśmiechnął się lekko, ale uśmiech natychmiast spełzł mu z twarzy. - Przez cały rok walczyłem ze sobą czy powiedzieć Dumbledore'owi, że Black jest nielegalnym animagiem. Wiedziałam że do zamku dostał się pod postacią psa, ale nie miałem odwagi powiedzieć o tym dyrektorowi. Byłem zbyt wielkim tchórzem, żeby przyznać się, że zawiodłem jego zaufanie. Miałem spokojnie przeczekiwać przemianę w Wrzeszczącej Chacie, a włóczyłem się po Zakazanym Lesie z trójką nielegalnych animagów.
- A jak uciekłeś z Azkabanu i jak to się stało, że nie straciłeś tam zmysłów? - zapytała El.
- Myśl o mojej niewinności nie była szczęśliwą myślą, bardziej obsesją, więc dementorzy nie mogli mi jej wyssać. W czerwcu na wizytację przyszedł minister Knot. Poprosiłem go o gazetę, żebym mógł sobie rozwiązać krzyżówkę i wtedy go zobaczyłem. Petera siedzącego na ramieniu tego chłopca. - Wskazał na Rona. po czym wyyjął zza pazuchy gazetę. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie Weasleyów na tle piramidy w Egipcie.
- On zwariował! - zawołał Weasley. - Na moim ramieniu nie było nikogo poza moim szczurem.
- Więc to dlatego Parszywek się mnie boi.. Dlatego chorował, chudł i gubił sierść - powiedziała Ana. Jak mogła wcześniej tego nie zauważyć?
- Chorował bo Krzywołap na niego polował! - Ron wycelował oskarżycielskim palcem w kota, który teraz siedział na łóżku.
- Nie, Ron, on zaczął chorować wcześniej, zanim Hermiona kupiła kota. Gdy Black uciekł z Azkabanu - powiedział Harry.
- Wyczuł że zbliża się jego koniec - prychnął Syriusz. - Krzywołap pomagał mi go złapać. Od razu wyczuł, że... Parszywek, jak go nazywacie, jest animagiem i wiedział też, że nie jestem psem. Udało mi się zdobyć jego zaufanie. Próbował złapać dla mnie Petera. To on wykradł dla mnie hasła do Wieży Gryffindoru. Przepraszam że cię wtedy przestraszyłem, Ron. Krzywołap doniósł mi, że Peter znowu upozorował swoją śmierć. No cóż, to akurat wychodzi mi najlepiej.
- Dalej nie powiedziałeś jak uciekłeś - powiedziała Ana.
- A tak... gdy zobaczyłem Petera, wiedziałem że muszę chronić przed nim Harry'ego i ciebie. Resztkami sił zmieniłem się w psa. Dementorzy nie mają oczu, więc myśleli, że w końcu postradałem zmysły, gdy wyczuli że mój umysł stał się mniej złożony. Byłem chudy... chudziutki... więc gdy otwarli moją celę, żeby dać mi jeść, przecisnąłem się przez szczelinę, którą zostawiły otwarte kraty i uciekłem - wyjaśnił Syriusz. - Aż dotarłem tutaj, ukrywałem się tu przez cały rok. Czasem wychodziłem popatrzeć jak ty i Harry latacie na miotłach. Jesteście w tym dobrzy, Harry przypominał mi wtedy Jamesa. Nie wiem czy pamiętacie, ale już się spotkaliśmy.
- Pamiętam, na Privet Drive - powiedział Potter.
- Tak, chciałem cię choć przez moment zobaczyć. Nie chciałem cię wtedy przestraszyć - powiedział.
- Zobaczyłam cię przez okno mojego pokoju, a potem na spacerze, na który wymknęłam się mimo zakazu ciotki i wuja - powiedziała Ana. - Chciałam cię zabrać do domu, a ty zacząłeś szczekać.
- Powinnaś była słuchać wujostwa. Wyczułem dementorów, dlatego zacząłem szczekać, chciałem żebyś bezpiecznie dotarła do domu. Ty nie mogłaś ich wyczuć, bo byli daleko, ale ja, jako pies, tak - odparł. - Zresztą to z przygarnięciem mnie, to był głupi pomysł, nie powinienem był się w ogóle na to zgadzać. Widziałem waszą trójkę w Zakazanym Lesie. - Wskazał na nią, Mel i Eli. - Była z wami jeszcze jedna dziewczynka.
- Tak, Jess... szukałyśmy cię. Miałyśmy ze sobą Mapę Huncwotów, ale znaleźliśmy tylko ślady psich łap i kocich - przyznała.
- To było skrajnie nieodpowiedzialne, Ana - powiedział. - Co jakbym był mordercą?
- Byłam pewna, że nie jesteś. - Wzruszyła ramionami. - Poza tym nie powinieneś mnie pouczać. To nie ja dałam się wrobić.
- Kusiło mnie, żeby ci się pokazać, ale bałem się, że was wystraszę - przyznał.
- Przecież właśnie ciebie szukałyśmy i miałybyśmy się wystraszyć? - zapytała.
- Nigdy nie wiadomo  - powiedział. - Gdy dostałem się do Wieży Gryffindoru, zanim poszedłem do dormitorium chłopców, wszedłem do twojego. Na animagów nie działa zaklęcie uniemożliwiające chłopcom wspięcie się po schodach do dormitorium dziewcząt, więc nie miałem z tym problemów. Przemieniłem się z powrotem w człowieka i chwilę patrzyłem jak spałaś.
- Co? Dlaczego mnie wtedy nie obudziłeś? - oburzyła się, a przez myśl przeszło jej, że Jess też będzie zła, gdy jej o tym powie.
- Nie byłem pewien, czy nie wierzysz w moją winę, chociaż poszukiwania mnie o tym świadczyły. Poza tym jakby wtedy przypadkiem obudziłby się też wasze koleżanki, podniosłyby alarm - westchnął. - I miałem zadanie do wykonania, musiałem dorwać Petera. A teraz siedzi tutaj. - Wskazał na Parszywka, wijącego się i piszczącego w dłoni Weasleya. Pozwólcie, że wam pokażę.
- Ron, oddaj im szczura - powiedział Harry.
- Ale... co oni z nim zrobią? - zapytał chłopak, gdy Lupin zabrał mu Parszywka.

Rzucił szczura pod stół i ten od razu zaczął biec, ale po drugiej stronie stanął Syriusz. Obaj mężczyźni wycelowali w niego różdżki i błysnęło. Parszywek zaczął rosnąć niczym błyskawicznie rosnące drzewo. Na jego miejscu leżał niski, gruby człowieczek o szczurzej twarzy, rzadkich jasnych włosach i niebieskich wodnistych oczach. Ana poczuła złość i satysfakcję zarazem. Oto przed nimi leżał dowód na niewinność Syriusza. Musiała zacisnąć pięści, żeby się na niego nie rzucić. To przez tego człowieka wychowała się bez ojca.